Walutowa analiza Trefix 15 marca 2021
Rentowności
Rentowności to temat, który w ostatnim czasie przewija się praktycznie wszędzie. To na ich wzrost zrzuca się winę za słabszy rynek dolarowy. W poprzedniej z analizie pisaliśmy o działaniach Banku Centralnego Austrii, które przyniosły pozytywny skutek w kwestiach zmniejszenia rentowności na obligacjach. Udało się ją uszczuplić o 30 pkt bazowych, co jest bardzo dobrym wynikiem. Kto jest winny całemu zamieszaniu na rynkach? Odpowiedzi może być wiele, natomiast tym głównym winowajcą będzie inflacja i presja na giełdach, która w związku z jej wyższymi poziomami powstaje. Rynek długu nadal leży w centrum zainteresowania inwestorów.
Dlaczego rentowności powiązane są z inflacją? Skąd ich wyższe poziomy? W gwoli przypomnienia, wykorzystam poprzednią analizę, która zależność tą wyjaśnia. “Inwestorzy zakładają, że inflacja będzie istotnie wyższa (wielkość inflacji to wielkość, którą inwestor musi odjąć od zwrotu ze swojej inwestycji, by wiedzieć ile realnie udało mu się go uzyskać). Karzą zatem płacić sobie więcej za pożyczone pieniądze. Co bank centralny może zrobić, by ściągnąć z rynku tani pieniądz, który sam tam wpompował. Dokładnie to, co zrobiła bank centralny Australii czyli zaczął skupować sprzedawane przez inwestorów obligacje. Plusem takiego działania jest istotne obniżenie ich rentowności poprzez podniesienie ich cen (popyt/kupno wpływa na wzrost ceny obligacji i zmniejsza ich rentowności).”
Giełda znowu może szaleć
W ubiegłym tygodniu mocny rynek dolarowy widocznie zaczął odpuszczać. Pomimo tego, że Powell nie miał istotnej, słownej przewagi nad nim, podczas gdy zwykle interwencja słowna była wystarczająca. Rynek faktycznie przez większość czasu ignorował wszelkie próby odwrócenia jego uwagi od wysokich rentowności. Mimo to siła względnie się wyczerpuje, a na horyzoncie powstaje nowa szansa na odwrócenie trendu dolarowego, który widocznie absorbował dotychczas awersję do nadmiernego ryzyka. Mowa o pakiecie fiskalnym. Długo zapowiadany i długo negocjowany ujrzy niedługo światło dzienne. Na co pójdą pieniądze z pakietu? Cóż, Amerykanie zapytani o miejsce ich ulokowanie, wskazują, że ok. połowy środków chcą przeznaczyć na nabywanie aktywów inwestycyjnych (w domyśle głównie akcji).

Wystarczy spojrzeć przez pryzmat indeksu dolara (zielona linia) do indeksu Dow Jones i tego, w jaki ujemny sposób ze sobą korelują. Duża liczba USD na rynku przyczynia się do zmniejszenia wartości dolara, przez co indeks widocznie traci. Nadmierna ilość gotówki (przy niskich stopach procentowych oraz tanim kredycie) sprzyja zainteresowaniu inwestorów wobec rynku akcyjnego. Stąd też pewną prawidłowością będzie “techniczna” migracja kapitału między rynkiem bezpiecznym i bardziej ryzykownym, których reprezentatywnym przykładem może być Dow Jones i indeks USD.
Co może pójść nie tak?
Pakiet fiskalny dotychczas działał na przepływ gotówki do rynków akcyjnych jak magnes. Jest jednak pewne ryzyko, które wynika bezpośrednio z dużego zaangażowania inwestorów na rynku długu. Mowa oczywiście o wyżej wspomnianej inflacji. Równie dobrze pakiet fiskalny może nieść ryzyko w postaci pobudzenia konsumpcji wśród gospodarstw domowych, a ta z kolei będzie “pozytywnie” wpływała na wzrost cen towarów i usług. Większa konsumpcja, to większy popyt a co za tym idzie także wyższe ceny. Na razie ani EBC, ani FED ani Biden nie byli w stanie powstrzymać rosnących rentowności. Pytanie, czy zrobi to pakiet? Być może zadziała w zupełnie odwrotnym kierunku niż docelowo powinien. Szczepionki także nie są zbytnim wsparciem dla rynków. O ile na wieść o nich giełdy zareagowały pozytywnie (i reagują z racji uwzględniania ogromnej roli szczepień w zbliżającym się ożywieniu) tak front ten stracił dużo na znaczeniu. Wynika to między innymi z różnorodnych newsów, które kwestionują zasadność i skuteczność szczepień.
Unia Europejska ma szczególnie spory problem w kwestii szczepień choć (co jest już pewną normą) raczej w tych kwestiach się chwali niż żali. Główny dostawca szczepionek do UE AstraZeneca ogłosiła, że obniżyła prognozę podaży szczepionek COVID-19 w pierwszym kwartale do około 30 milionów dawek, podał Reuters (cytując dokument udostępniony UE). Cytując „Firma spodziewa się teraz dostarczyć 30,1 miliona dawek do końca marca i kolejne 20 milionów w kwietniu. Z dokumentu wynika, że 24 lutego anglo-szwedzka firma oszacowała już dostawę do UE tylko 34 mln dawek w okresie od stycznia do marca, znacznie poniżej zakontraktowanego celu 90 mln dawek”. Podaż ta jak widać została ograniczona praktycznie ⅓. Giełdy walutowe zignorowały to doniesienie. Na rynku nie wystąpiły żadne szczególne reakcje, a sam news nie został szczególnie uwzględniony w krótkoterminowych wycenach aktywów. Być może obecny sentyment nadal skupia się wokół wyceny obligacji niż kwestiach szczepień. Poniżej zamieszczam grafikę dot. szczepień na świecie. Jest wiele państw, które np. jak Japonia, szczepią się naprawdę w niewielkim stopniu (w Japonii jest spory problem z autoryzacją przez rząd szczepionki Pfizera). Polska raczej nie odstaje od pozostałych państw UE.

Obecna sytuacja na rynku może być podsumowana, jako nadal prodolarowa. Dolar amerykański osłabił się, zbliżając się do cotygodniowego zamknięcia wobec większości głównych rywali, choć zachował swoją dominującą siłę. Rentowności obligacji skarbowych USA wsparły dolara, osiągając nowe roczne maksima. Oczekuje się, że zmienność na rynku obligacji będzie nadal wiodła w tym tygodniu, natomiast same szczepienia i tak wyczekiwane ożywienie, oprócz powrotu do normalności będzie podsycać i tak wysoką presję inflacyjną.
Euro i dolar w najbliższych dniach
Trend dolarowy nieco odpuścił w ubiegłym tygodniu. Kluczowe dla rynków będzie w następnym tygodniu wycenienie pakietu fiskalnego. Wiele wskazuje na to, iż nie będzie on odebrany, jako kolejny argument do kolejnej fali wzrostów na indeksach (krótkoterminowo faktycznie może wywołać taką reakcję). Inwestorzy wciąż mają na uwadze rentowności rynku obligacji i coraz bardziej przywiązują uwagę do kwestii inflacji. Pakiet fiskalny faktycznie może zostać postrzegany, jako siła napędowa do wzrostu cen i usług na rynku. Jak będzie to rzutowało na waluty? Przede wszystkim rosnącą presję inflacyjną zauważymy na umacniającym się dolarze i słabnącym EUR. O ile europejska waluta jest mocna w stosunku do walut z regionu, o tyle egzotyki (do których należy PLN) mogą istotnie się osłabić zarówno do EUR jak i USD.
Powyższa analiza nie jest w żadnym wypadku rekomendacją inwestycyjną i stanowi wyłącznie prywatną opinię jej twórców.