Walutowa analiza Trefix 18 sierpnia 2021

Komentarz rynkowy

Obecny tydzień skupiony jest przede wszystkim na środowym posiedzeniu FOMC. Kierunek polityki monetarnej, jaki obiera Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych, w dużej mierze wyznacza trendy w działaniach pozostałych banków centralnych. Stąd też wydarzenia, które wokół niej się dzieją, przyciągają największą uwagę. 

Sporo w ostatnim czasie mówi się o tzw. taperingu. Zanim wyjaśnimy czym dokładnie jest, warto powiedzieć o możliwościach, którymi dysponują banki centralne na ten moment. Zacznijmy może od punktu wyjścia, czyli marca 2020 roku. Wówczas większość banków centralnych zdecydowała się na obniżkę stóp procentowych. Oprócz tego zaczęto (szczególnie w Stanach Zjednoczonych) kupować papiery dłużne z rynku. Dzięki ich nabywaniu FED mógł realnie wpłynąć na krótkoterminowe stopy procentowe bez konieczności ich “technicznego” obniżania. Nadmierna podaż obligacji została zatrzymana. Programy skupu (nazywane często luzowaniem ilościowym, lub w USA – QE) są bardzo dobrą alternatywą dla zastosowania kolejnych obniżek. Zamiast sprowadzać stopy procentowe poniżej zera można stymulować gospodarki poprzez wprowadzanie pieniądza w rynek za pomocą zakupu papierów dłużnych. Ilość i struktura kupowanych aktywów jest oczywiście na bieżąco ustalana przez bankierów centralnych i nie zawsze jednorodna z poprzednimi zakupami. 

Zatem luzowanie ilościowe, czyli dosłowne kupowanie przez banki papierów dłużnych (czego wynik mamy na powyższym wykresie), pomaga bankom centralnym w stymulowaniu gospodarki bez bezpośredniego użycia stóp procentowych. Tapering jest zjawiskiem odwrotnym. Jest to zwalnianie tempa skupu aktywów, czyli de facto pierwszy sygnał do tego, by zneutralizować silnie ekspansywną politykę i docelowo zacząć ją zacieśniać. Stopy procentowe w praktyce nie muszą zostać podniesione, by kupować mniej, ale jest to jasny sygnał, iż w przyszłości jest to niewykluczone. Wieści o możliwym taperingu jeszcze w tym roku mocno wpływają na rynek dolara. Potencjalna podwyżka jaka się z nim wiąże pozwala dolarowi umacniać się wobec większości walut z koszyka G10. Dodatkowo Rezerwie Federalnej pozostaje furtka do tego, by nic nie zmieniać w stopach procentowych (nadal obsługiwać dług niskim kosztem), ale dać rynkowi znać, iż FED myśli o powolnym zacieśnianiu polityki. Mówiąc jeszcze prościej, tapering pozwala usuwać bankowi centralnemu USA bodźce monetarne z gospodarki w dowolnym tempie. 

Nie wyklucza się podwyżek w tym roku

Patrząc przez pryzmat Polski, tutaj sytuacja wygląda trochę inaczej. Na lipcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła nic w obecnej polityce monetarnej, ale dała jasno do zrozumienia, iż nie wyklucza podwyżek jeszcze w tym roku. Węgry oraz Czesi są już po pierwszych podwyżkach, natomiast NBP nadal wyczekuje na nieznane, zamiast się przed tym zabezpieczać. Niewielka podwyżka pozwoliłaby na określenie, na ile rynek PLN jest przegrzany. Jeśli dojdzie do konieczności interwencji monetarnych na jesień (w związku z rosnącym zagrożeniem covidowym) może okazać się, iż mamy ograniczone pole w kwestii zastosowania efektywnych narzędzi. Zatem w dużej mierze przeciąganie przez RPP potencjalnej podwyżki jest swego rodzaju związaniem sobie rąk.

Złoty osłabił się w ostatnich tygodniach głównie z powodu silnych przesłanek do umocnienia dolara. Przed nami dwa bardzo ważne wydarzenia makroekonomiczne dla światowej polityki monetarnej  – Jackson Hole (26-28 sierpnia) oraz środowe posiedzenie FOMC. Jeżeli ziszczą się scenariusze dotyczące pierwszych przesłanek w ograniczaniu skupu aktywów, złoty może istotnie osłabić się wobec USD. 

W poniedziałek Główny Urząd Statystyczny opublikował dane o inflacji konsumenckiej w Polsce, która wyniosła 3,7% rok do roku. W czwartek z kolei czekają nas dane o produkcji przemysłowej w Polsce z prognozą +10,5% rok do roku.

W środę dolar-złoty kształtuje się na poziomie 3,890, a euro-złoty 4,561 złotego. 

Powyższa analiza nie jest w żadnym stopniu rekomendacją inwestycyjną i stanowi wyłącznie prywatną opinię jej twórców.