Walutowa analiza Trefix 25 sierpnia 2021
W centrum uwagi Jackson Hole
Przed nami najważniejsze wydarzenie tygodnia – sympozjum w Jackson Hole. Swego rodzaju tradycja mówi nam o tym, że to dokładnie na nim zapadają kluczowe dla polityki monetarnej decyzje. Tymczasem jednak to sympozjum nie musi wnieść tej oczekiwanej “świeżości” i na tym polu rodzi się największe ryzyko uciekania kapitału od dolara. W ubiegłym tygodniu świat walut skupiał się wokół Minutek FOMC.
Do ubiegłej środy większość par dolarowych zachowywała się na korzyść amerykańskiej waluty. Działo się tak, gdyż rynek wyceniał, iż na środowym posiedzeniu FOMC bankierzy zadecydują się na rozpoczęcie taperingu – czyli zwolnienia tempa zakupów aktywów (obligacji). Komunikat z posiedzenia, który poznaliśmy wczoraj o godzinie 20:00 wskazywał na to, iż Rezerwa Federalna faktycznie jest gotowa na jego wprowadzenie. Na rynkach obserwowaliśmy realizację zysków na USD, co pozwoliło niektórym parom walutowym odreagować w górę. Popyt został skierowany jednak ku dolarowi, który dalej zaczął umacniać się. Indeksy również mocno się przeceniły, a na giełdach zapanowały nastroje risk-off. Pytanie, do kiedy możemy spodziewać się takie trendu?
W dużej mierze to, co usłyszeliśmy wczoraj po minutkach FOMC, nie było zaskakujące. Nadal nie znamy szczegółów dotyczących zwolnienia tempa zakupów i jego wielkości. Rynek zdaje się, że przereagował już większość spadków, a kolejna potencjalna wycena w stronę dolara może nastąpić na Jackson Hole 26-28 sierpnia. To tam Jerome Powell może podać szczegóły dotyczące potencjalnej zmiany w polityce monetarnej. Uciekanie od tematu taperingu przez szefa Rezerwy Federalnej też jest w dużej mierze niepokojące. Być może nowy wariant delta stanie się powodem, dla którego tapering zostanie odsunięty w czasie. Warto powiedzieć, że zwolnienie tempa skupu jest usuwaniem bodźców monetarnych z gospodarki, które były niesamowicie ważne w kontekście jej stymulowania przez większość pandemicznego okresu. Zatem FED może w tym momencie zacząć przysłowiowo dmuchać na zimne, by mieć narzędzie do walki przeciw nowej, potencjalnej fali.
Powracający lockdown
Jest już swego rodzaju tradycją, że na Jackson Hole oczekujemy powiewu świeżości płynącej w stronę polityki monetarnej. Jednak tym razem nie tylko przeczucie ale i rozsądek każe rynkom poczekać w dużej mierze na niewiadome. Tapering jeszcze o niczym nie przesądza i jest wyłącznie elementem neutralizacji polityki monetarnej niż faktycznym obwieszczeniem jej przyszłej zmiany. Dodatkowo dochodzą “parametry” covidowe, które są już mocno zauważone na całym świecie. Obostrzenia i lockdowny obejmują coraz częściej państwa, w których stopień osób zaszczepionych jest wysoki (np. Izrael ok. 80%). Zatem można oczekiwać po Jackson Hole także dużej neutralności, która tak de facto nie wprowadza niczego na rynki walutowe. Patrząc przez pryzmat tego, co obecnie robią, wydaje się, iż starają się zachować naturalność, póki ze strony bankierów centralnych nie będzie jasnego przekazu.
Ostatnie dane fundamentalne także nie wniosły niczego, oprócz zamieszania. Z jednej strony mamy silniejszy rynek pracy – czyli coś, czego FED oczekiwał zanim zabierze się do zacieśnienia polityki monetarnej, z drugiej strony jednak dane makro dają wiele powodów do tego, by myśleć o inflacji jako przejściowej. Oczywiście wzrost cen nagle nie zniknął z gospodarki, jednak jego tempo wzrostu ma duży potencjał do wyhamowania. Widać to w szczególności po wskaźnikach dot. przemysłu (PMI, indeks FED Philadelfia) oraz cenach miedzi, które w ostatnim czasie wyraźnie zanurkowały w dół. Miedź jest metalem silnie “przemysłowym” więc kiedy jego ceny silnie spadają jest to pierwszy sygnał do tego, iż ten sektor gospodarki wyraźnie zaczyna zwalniać. Zatem nadal wielką zagadką jest to, jakie informacje wypłynął z Jackson Hole, bo to one w tym tygodniu będą miały decydujące znaczenie dla rynków.