Walutowa analiza Trefix 26 lipca 2021

Komentarz walutowy

Za nami bardzo ciekawy pod względem makroekonomicznym tydzień. Niemalże przez dwa tygodnie poznaliśmy najbardziej wyczekiwane dane inflacyjne ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Polski. We wszystkich tych odczytach dało się zauważyć jedno. Procesy inflacyjne mają się wyśmienicie, a banki centralne nie chcą na razie podejmować żadnych kroków w celu ich złagodzenia. W wielu naszych analizach, poruszaliśmy temat korzyści płynących z wysokiego wskaźnika wzrostu cen (przy dużym i rosnącym zadłużeniu), także dziś ten temat zostawimy nieco na boku. Skupimy się natomiast na kluczowych wydarzeniach ekonomicznych w najbliższym tygodniu, które mogą mieć istotny wpływ na zmienność i notowania walut. W ubiegłym tygodniu, w poniedziałek były za nami głównie dane dot. wynagrodzeń w Polsce. Wtorek, który przyniósł publikacje dot. krajowej produkcji przemysłowe, a środa natomiast przyniesła dane dot. sprzedaży detalicznej w PL i garść danych dot. rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych. W czwartek natomiast uwaga rynku skupiała się na konferencji prasowej EBC. Euro zachowywało się wówczas dość typowo – czyli na konferencji obserwowaliśmy silne umocnienie, a następnie sporą korektę. Sama konferencja nie wniosła niczego świeżego do obecnej polityki monetarnej EBC. Tydzień zakończyły dane o średnim priorytecie – między innymi odczyt indeksu PMI z Niemiec, sprzedaż detaliczna z UK oraz PMI z USA. 

Przed nami natomiast wydarzenie tygodnia oraz miesiąca, czyli długo wyczekiwane posiedzenie FOMC. Odbędzie się 27 – 28 lipca. Poznamy na nim szczegółowe dane dot. przyszłej polityki monetarnej w USA oraz informację o stopach procentowych na najbliższy czas. Jak dane makroekonomiczne mogą wpłynąć na waluty? Warto mieć na uwadze fakt, iż gorsze dane “pozwolą” bankom centralnym podtrzymywać luźną politykę monetarną. Będzie to sygnał, iż ożywienie jeszcze nie wystartowało pełną parą. Zarówno w Polsce, jak i w USA bankierzy najbardziej obawiają się nie inflacji, a stłumienia pocovidowego ożywienia. Także, jeżeli dane o produkcji wyjdą kiepskie, bliższy jest scenariusz deprecjacji USD na korzyść EUR i PLN. Także obecne odczyty trzeba rozpatrywać w kwestiii obecnie najważniejszych dla rynku walutowego, czyli podwyżek stóp procentowych. Zależność, która obecnie panuje jest taka, że im gorsze dane tym większa hossa na rynku akcyjnym oraz związane z nią osłabienie dolara. Warto swoje projekcje walutowe opierać także o notowania rentowności obligacji 10 letnich (10 letnie są “standardowym” punktem odniesienia). Na notowaniach tego instrumentu dobrze widać przepływy kapitału do lokalnych walut. 

 

Komentarz rynkowy

Ignoranci czy długoterminowi wizjonerzy? To pytanie przez ostatnie dni coraz bardziej nurtuje rynki. Z jakiego powodu? Z powodu inflacji. Do czasu odczytu tego wskaźnika w minionym tygodniu waluty przygotowywały się na lepsze odczyty wskaźnika wzrostu cen. W końcu, jakby nie patrzeć ile może rosnąć? Banki Centralne zapewniają, iż zbyt wysokie publikacje (w ujęciu miesięcznym) są wyłącznie tymczasowe. Sięgając do słownika, wiemy, że “tymczasowość” jest przejściowa, krótkoterminowa i występuje okresowo. Czy to wszystko można powiedzieć o inflacji? Czy banki centralne będą wyczekiwać, aż dynamika choć przez jeden, kolejny miesiąc będzie niższa, by utwierdzić rynki w ciągle powtarzanej tezie? Wszystko wskazuje na to, że raczej tak. 

Dolar

Sięgając pamięcią do posiedzenia FOMC z czerwca, naszym oczom ukazał się wykres kropkowy, który na 2023 rok przewidywał medianę podwyżek powyżej 0,6. Oznaczało to, że czekają nas w tym czasie przynajmniej dwie podwyżki. Waluty zareagowały natychmiast, osłabiając się wobec dolara. Złoty ucierpiał na tym na tyle, iż obecnie jest na poziomie 3,880 , gdzie na początku czerwca oscylował w okolicach ceny 3,647. 

Kolejne posiedzenie czeka nas 27-28 lipca. Zatem jest duża szansa (biorąc pod uwagę ciągłą, wysoką inflację), iż trend dolarowy się utrzyma, a PLN pozostanie słaby. Sporo informacji dotyczących przyszłej polityki (i decyzji) dostarcza nam Beżowa Księga, która wychodzi min 2 tygodnie przed posiedzeniem FOMC. Jest to zbiór opinii dwunastu dystryktów FED w formie około dwustronicowych komentarzy na temat obecnego środowiska ekonomicznego. Cytując obecny overall “Gospodarka amerykańska dalej się umacniała od końca maja do początku lipca, wykazując wzrost od umiarkowanego do silnego. Sektory raportowanie ponadprzeciętnego wzrostu obejmowało transport, podróże i turystykę, produkcję oraz usługi niefinansowe. Rynki energii poprawiły się nieznacznie, a rolnictwo osiągnęło mieszane wyniki. Zakłócenia po stronie podaży stały się bardziej rozpowszechnione, w tym niedobory materiałów i siły roboczej, opóźnienia w dostawach i niskie zapasy wielu towarów konsumenckich. Napięte zapasy samochodów spowodowały nieco niższą sprzedaż samochodów pomimo stałego popytu, a sprzedaż domów nieznacznie wzrosła pomimo ograniczonej podaży. Akcja kredytowa banków wzrosła nieznacznie lub umiarkowanie w większości Okręgów. Perspektywy popytu uległy dalszej poprawie, ale wiele kontaktów wyraża niepewność lub pesymizm co do złagodzenia ograniczeń dostaw.”. W moim odczuciu płynie z tego komunikatu jasny sygnał, iż dystrykty spodziewają się wciąż rosnącej inflacji na przestrzeni najbliższych kilku miesięcy. Oczywiście wisienką na torcie będzie wykres kropkowy, czyli rozkład głosów bankierów w kwestii potencjalnych podwyżek. Śmiałe głosy zaczynają przewidywać pierwszą, skromną podwyżkę już w I kwartale 2022 roku. 

Powyższa analiza nie jest w żadnym przypadku rekomendacją inwestycyjną i stanowi wyłącznie prywatną opinię jej twórców.

Na powyższym wykresie mamy przedstawiony dług nominalny w USA na przełomie 25 lat. Krzywa nabrała impetu w 2020 roku, co widoczne jest gołym okiem. Duży dług to także pewien sygnał ostrzegawczy dla samego dolara. Kolejne dodruki gotówki to składnik solidnej deprecjacji USD. 

Złotówka nie ma siły?

Można powiedzieć, że “zwykle” słabość dolara dobrze wykorzystywała złotówka. Tym razem  nie jest jednak to tak oczywiste. Przyzwyczailiśmy się do pewnego standardu, wręcz było to w zwyczaju, że deprecjacja USD odbijała się pozytywnie na PLN. Czynników, które wpływają na wycenę walut jest cała masa. Nie mniej jednak jednym z kluczowych są inwestorzy zagraniczni. To ich chęć lokowania kapitału w danym kraju oznacza konieczność zakupu lokalnej waluty, co siłą rzeczy kreuje na nią popyt. Polska na tle krajów gospodarczo podobnych do niej plasuje się całkiem dobrze. Pomimo wysokiego względem ubiegłych lat zadłużenia, wypada ono naprawdę nieźle i obecnie oscyluje około 58% PKB, podczas gdy Czesi i Węgrzy są w dużo gorszej sytuacji (kolejno ok. 80% i 130%). Wartości te dotyczą końca II kwartału w 2020 roku. Dobrze wypadamy także pod kątem zadłużenia zagranicznego, które zostało istotnie zmniejszone. W związku z tym wypadamy całkiem mocno w naszej grupie porównawczej. Sam poziom zadłużenia nie jest tutaj wszystkim. Istotna jest jego struktura. Poziom krótkoterminowego zadłużenia w naszym kraju plasuje się w okolicach 14%, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Wysoki poziom krótkoterminowego zadłużenia wpływa (szczególnie na rynkach wschodzących) na dużą podatność gospodarki na szoki zewnętrzne. W związku z tym wszelkie globalne zawirowania powodują deprecjację walut państw, które mają pokaźny stopień zagranicznego, krótkoterminowego długu. Złotówka fundamentalnie wygląda naprawdę dobrze i ogólnie mówiąc powinno się to długoterminowo pozytywnie odbić na jej notowaniach w stosunku do USD. Oczywiście nie ograniczamy się wyłącznie do poziomu długu. Istotna będzie polityka fiskalna i “manewry” na stopach procentowych w tym roku. NBP jest niezwykle zdeterminowany do utrzymania słabego PLN, co może istotnie przeszkodzić w jego wzrostowym potencjale. 

Dolar i Euro w najbliższych dniach

Za nami burzliwy tydzień na amerykańskim rynku. Mieliśmy dużo burzliwych ruchów na akcjach, co również odbiło się na dolarze. Na rynku dominuje sentyment risk-off, czyli taki, w którym kapitał ucieka z aktywów o wysokim poziomie ryzyka. Jest to dobre wsparcie dla notowań USD. Nie mniej jednak bezpiecznych przystani mamy kilka. Kapitał równie dobrze może lokować się w złocie czy jenach. Złotówka nieźle radziła sobie w ubiegłym tygodniu. W najbliższym czasie jej notowania w stosunku do dolara znajdują się w istotnym technicznie miejscu i wygląda na to, że USD może krótkoterminowo osłabić się w stosunku do PLN. Zresztą podobną sytuację mamy na notowaniach EUR/PLN, gdzie złotówka widocznie zyskiwała. Sytuację słabego dolara może na swoją korzyść wykorzystać także euro. Notowania tej waluty w stosunku do amerykańskiego pieniądza poruszały się w znacznej konsolidacji. Jeżeli nastroje na rynku pozostaną mieszane z lekką dozą apetytu na ryzyko, europejska waluta ma szansę nadrobić ostatnią przecenę.  Istotne dane fundamentalne dla rynku poznamy w poniedziałek. Mamy sporą ilość publikacji w USA dotyczących przemysłu. W środę poznamy również ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Jak wskazywałam wyżej odczyt będzie niezwykle istotny dla USD. Na razie prognozy nie zapowiadają istotnych zmian. Jeżeli faktycznie publikacja okaże się neutralna nie spodziewam się większych ruchów na USD. 

Powyższa analiza nie jest w żadnym przypadku rekomendacją inwestycyjną i stanowi wyłącznie prywatną opinię jej twórców.