Walutowa analiza Trefix 31 maja 2021
Wyższa zmienność
Rynki walutowe to skomplikowany mechanizm, uzależniony od wielu czynników. Inflacji, stóp procentowych, PKB, komunikatów Banków Centralnych, bilansów handlowych a nawet Tweetów. Śledzenie wszystkich tych parametrów na co dzień oprócz bólu głowy, może nie przynieść żadnych większych korzyści. Dlaczego? Waluty, jak przekonaliśmy się ostatnio, często reagują w sposób odwrotny do oczekiwanego. Sytuację taką zwykle nazywam krótkoterminowym trendem. Jednak, jak spojrzymy na pary walutowe w dłuższym terminie (powyżej 6 mc) to, w którą stronę się poruszają jest ostatecznie zdeterminowane przez dane makroekonomiczne. Wszystkie wskaźniki i informacje fundamentalne, które wymieniłam na początku analizy są wyceniane w czasie. Pierwsza reakcja rynków może być różna, o czym powiedziałam wyżej, natomiast kurs prędzej czy później i tak obierze kierunek zgodny z ekonomicznym trendem. Należy jednak mieć na uwadze, że przy zarządzaniu ryzykiem walutowym, krótkoterminowe wahania na rynku, które szczególnie silnie występują podczas publikacji danych makroekonomicznych podnoszą zmienność walut.
Reguła drugiego kwartału
Waluty są także w pewnym sensie “sezonowe”. Występują swego rodzaju niepisane zasady takie jak reguła drugiego kwartału. Z jednej strony można uznać takie prawidłowości za mniej lub bardziej wiarygodne, niemniej jednak patrząc przez pryzmat kilku lat, drugi kwartał charakteryzował się najmniejszą zmiennością euro i złotego. Był zatem uważany za najlepszy moment do kupna. Dolar co prawda jest bardziej zmienny niż euro. Dodatkowo drugi kwartał znany jest z giełdowego powiedzenia “sell in may and go away”. Jak w każdym powiedzeniu, także i w tym znajduje się ziarno prawdy. Maj często jest miesiącem wyprzedaży aktywów (szczególnie akcji) przed mniejszą zmiennością, która czeka je w okresie letnim. Mniejsza zmienność w tym obszarze powinna także odbić się na walutach.
Czy wierzymy w powiedzenia i niepisane reguły czy raczej w twarde makroekonomiczne fakty, warto rozdzielić je na czynniki “sezonowe” i długoterminowe. Weźmy pod uwagę ostatnie dane o inflacji CPI ze Stanów Zjednoczonych. Wysoki odczyt (choć lekko poniżej oczekiwań rynkowych), osłabił EUR wobec USD. Rynki oczekiwały, że przy wyższym wskaźniku inflacji, Rezerwa Federalna w Stanach Zjednoczonych podniesie stopy procentowe, dzięki którym USD się umocni. Tym razem w piątek waluty czekały na publikację danych konsumenckich, dokładniej bazowego indeksu cen wydatków konsumpcyjnych (PCE). Dlaczego zatem po takim piku w dół, jaki obserwowaliśmy przy piątkowej publikacji danych, podaż euro została tak szybko “wyssana” w górę?

Powodów można doszukiwać się wszędzie, także w technicznej analizie wykresów. Biorąc jednak pod uwagę czynnik makroekonomiczny, przy tak wysokiej inflacji CPI, która została opublikowana 12 maja, inwestorzy skorygowali swoje oczekiwania (przewidywali przy wyższej CPI także wyższej PCE) o już opublikowane dane. Dodatkowo po odczytach z pierwszych tygodni maja Rezerwa Federalna w komunikacie zaznaczyła, że nie jest to jeszcze czas na podwyżki. Zatem przecena, którą obserwowaliśmy 28.05, była reakcją prawidłową na opublikowane dane, ale inwestorzy zdążyli skorygować w pewnym stopniu swoje oczekiwania, przygotowując się na wyższy odczyt. Zatem gorsze dane okazały się wyłącznie okazją do krótkoterminowych zakupów i powrotu do długoterminowego trendu wzrostowego na EUR/USD, który ukształtowany jest przez luźną politykę banków centralnych.
Jak te informacje można przełożyć na naszą walutę? Złoty w stosunku do dolara zachował się w ubiegłym tygodniu bardzo podobnie jak EUR. Wyższe dane inflacyjne w Polsce powinny wspierać złotego w aprecjacji (wzroście) wobec głównych walut. Wiele zależy od Rady Polityki Pieniężnej, która zdecyduje o jego dalszych losach. Gołębie nastawienie (luźna polityka), z pewnością ograniczy potencjał PLN do wyraźnego umocnienia się. Złoty korzysta jednak na większych oczekiwaniach rynku w kwestii podwyżki stóp procentowych, które miałyby wpłynąć na ograniczenie zbyt dużej inflacji. Na razie po stronie RPP, nie ma jasnego sygnału, w kwestiach ewentualnych zmian.
Dziś poznamy dane dotyczące PKB, natomiast we wtorek dane o inflacji CPI. Wszelkie prognozy zakładają publikację w okolicy 4,3%. Złoty powinien zareagować umocnieniem, choć kluczowe będą komentarze osób odpowiedzialnych za politykę fiskalną. Zarówno dolar jak i euro mogą się osłabić w stosunku do PLN w przypadku wysokiego odczytu (a taki jest oczekiwany).
Komentarz walutowy
Ten tydzień będzie szczególny dla rynku walutowego. W poniedziałek mamy dzień wolny w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Dodatkowo 3 czerwca w Polsce mamy Boże Ciało, które jest dniem ustawowo wolnym od pracy. W takich warunkach powinniśmy od walut oczekiwać mniejszej zmienności. Niemniej jednak kalendarz makroekonomiczny zawiera sporo istotnych danych (także z Polski), przez co zakładam, że nie odczujemy tak bardzo wolnych dni.
Szczególnie ciekawie zapowiada się tydzień dla europejskiej waluty. We wtorek poznamy dane dot. sprzedaży detalicznej, które jak oczekuje rynek będą dużo gorsze niż poprzedni odczyt. Może to wpłynąć na dodatkowy potencjał do krótkoterminowego osłabienia EUR. Poznamy także dane o bezrobociu. One na razie zapowiadają się dość neutralnie. Oczywiście lepsze od oczekiwań odczyty mogą zneutralizować w krótkim terminie gorsze dane ze sprzedaży detalicznej.
Czwartek i piątek do dni należące dolara. Poznamy sporo odczytów pochodzącego z rynku pracy w tym dane o bezrobociu i zdeklarowanych wstępnych bezrobotnych. Mamy także garść danych z sektora usług. Wstępne prognozy zwiastują delikatną poprawę. Dla USD nie ma jednak na razie jasnych sygnałów do wzrostów, pomimo tego, że wskaźnik bazowego indeksu cen wydatków konsumpcyjnych był wysoki.
Kurs EUR/USD ubiegły tydzień skończył na poziomie 1,219. Złoty dobrze sobie radził przez minione sesje. Notowania USD/PLN zamknęły się na poziomie 3,676, a kurs EUR/PLN natomiast 4,483 zł za 1 euro. Funt również osłabił się wobec złotego. Notowania zakończyły ubiegły tydzień po cenie 5,217. GBP na globalnym rynku ma jednak bardzo silną pozycję, co może się odbić także na parze z PLN. Notowania CHF/PLN zamknęły się po cenie 4,087.
Powyższa analiza nie jest w żadnym przypadku rekomendacją inwestycyjną i stanowi wyłącznie prywatną opinię jej twórców.