Walutowa analiza Trefix 6 kwietnia 2021

Zmienność ubiegłego tygodnia była nieco ograniczona ze względu na zbliżające się święta Wielkanocne. Poniedziałek także upłynie pod podobnym sentymentem, z racji tego, że wiele giełd pozostaje nadal zamkniętych. Nie spodziewam się zatem dużych ruchów, przynajmniej do połowy tygodnia. Tymczasem EUR/USD zakończyło ubiegły tydzień przy cenie 1,176, odbijając niemrawo od przysłowiowego dna. Dolar osłabił się wobec złotówki, dzięki czemu notowania oscylują na poziomie 3,911. Podobnie kształtuje się kurs EUR/PLN. Na ten moment za jedno euro należy zapłacić 4,599 złotego. Frank szwajcarski kosztuje ok 4,145 PLN. W ubiegłotygodniowym umocnieniu złotego najmniej ucierpiał funt brytyjski. Kurs GBP/PLN uległ nieznacznej korekcie na poczet polskiej waluty. Notowania znajdują się na poziomie 5,405. 

Komentarz rynkowy

Co ciekawe, rynek walutowy znajduje się obecnie w silnie mieszanym sentymencie. Miniony tydzień upłynął pod aprecjacją indeksów i wybijaniem na nich nowych, historycznych szczytów. Silne rynki akcyjne to zwykle zwiastun osłabienia USD. Kapitał migruje wówczas z bezpieczniejszych miejsc (między innymi obligacji) na poczet wyższych rentowności, które odnajdują w akcjach.

Bardzo ciekawie pod tym kątem wygląda wykres zwrotu z indeksu SP500 (Indeksu, w którym jest notowanych 500 największych przedsiębiorstw w USA) oraz zwrotu z inwestowania w obligacje rządowe 30 letnie. Jest taka niepisana zasada mówiąca o tym, że przecięcie się obydwu linii dochodowości zwiastuje kryzys.

W tym momencie pomimo tego, że indeksy akcyjne notowane są na absurdalnie wysokich poziomach, potencjalny zysk z inwestowania w nie jest dużo mniejszy niż z inwestowania w obligacje, co widać na wyżej zamieszczonym wykresie. Biorąc pod uwagę wysokie rentowności (wysokie rentowności są ujemnie skorelowane z ich ceną, czyli kiedy rentowności są wysokie, cena obligacji maleje), cena papierów dłużnych jest bardzo atrakcyjna. Miks w postaci tanich papierów rządowych, niskiego ryzyka, jakie niosą ze sobą oraz rentowności, która zaczyna lekko przewyższać inwestowanie w akcje, może stwarzać potężne ryzyko aprecjacji USD. Dlaczego? Przede wszystkim chodzi tutaj o kwestię przepływów pieniężnych. Aby nabyć obligacje rządowe Stanów Zjednoczonych należy gotówkę zdeponować w USD. To oznacza, że zagraniczni inwestorzy będą musieli wymienić swoje waluty na dolara. 

Zainteresowanie rynkiem dłużnym może również wzrosnąć z tytułu większej presji inflacyjnej. W ubiegłym tygodniu poznaliśmy garść danych między innymi ze Strefy Euro o inflacji HICP. W ujęciu rocznym odnotowano wzrost. POdobnych odczytów spodziewałabym się w całej UE. O ile większa dynamika w ujęciu m/m nie będzie problemem przez kolejnych, kilka miesięcy, o tyle problemem mogą się stać rosnące oczekiwania wobec podniesienia stóp procentowych. 

Stany Zjednoczone zabezpieczyły się przed taką ewentualnością. Wystarczy cofnąć się kilka dobrych miesięcy wstecz. Wówczas Rezerwa Federalna ogłosiła, iż odczyty inflacyjne z miesiąca na miesiąć nie będa istotne, a inflacja będzie po porostu uśredniania. Wartość po uśrednieniu będzie brana pod uwagę przy wszelkich manewrach na stopach procentowych. Co to w praktyce oznacza? Oznacza to, że Bank Centralny pozostawił sobie furtkę do przestrzelenia celu inflacyjnego w długim i średnim terminie. Nie będzie musiał zbyt szybko interweniować. Co więcej. wyższy poziom wzrostu cen (czyli de facto utraty realnej wartości pieniądza) jest na rękę dla rządu. Będzie on spłacał swoje zobowiązania tańszym pieniądzem. 

Mówiąc o ciekawym miejsce mam na myśli miejsce wyprzedzające recesję. Patrząc na rynki realnie, marzec 2020 r. był w moim odczuciu wyłącznie paniką związaną z nieznanym wirusem i skutkami gospodarczymi, jakie jego obecność wywoła. Szybkie odbicie, jakie nastąpiło po jednej, krótkiej fali przeceny, utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Trzeba pamiętać o tym, że jeszcze w 2019 r. mówiliśmy o nadchodzącym spowolnieniu. COVID-19 przyspieszył ten proces, jednak nie na tyle by przenieść nas nagle w fazę głębokiej recesji. 

No dobrze, ale co na to wszystko waluty? Generalnie istnieje bardzo duże pole do aprecjacji dolara, jeżeli rynek obligacji pozostanie wciąż na piedestale. Pomimo tego, że rynki w ostatnim tygodniu zbytnio się na tym nie skupiały, temat ten pozostaje wciąż żywy za kulisami. Doskonale widać tą tendencję po wycenie USD wobec EUR. O ile waluty egzotyczne takie jak PLN odzyskały trochę swobody wobec amerykańskiej waluty, tak euro nadal, choć mniej impulsywnie osłabiało się wobec dolara. Co ważne, pomimo istotnego umocnienia niemieckiego indeksu i wybicia na nim kolejnego historycznego szczytu, euro praktycznie nie drgnęło. W moim odczuciu EUR/USD to para, która będzie w najbliższych tygodniach realnym katalizatorem nastrojów i sentymentu na rynku walutowym. 

Nastroje trochę poprawił piątkowy raport NFP dotyczący zatrudnienia w USA. Przekroczył on rynkowe oczekiwania. Jest to największy przyrost od sierpnia ubiegłego roku. Być może będzie to pierwszy sygnał do tego, że USA powraca na przed pandemiczne tory. Warto przy tym dodać, że ok ⅓ społeczeństwa jest już zaszczepiona. Trochę gorsze dane dot. wzrostu płac. Wypadł on gorzej od oczekiwań. Biorąc jednak pod uwagę olbrzymi przyrost w mojej ocenie jest to wręcz normalne, że płace rosną dużo wolniej. 

Euro i dolar w najbliższych dniach

O ile deprecjacyjny trend dolara wobec walut egzotycznych może się utrzymywać, o tyle sytuacja wygląda zupełnie inaczej w stosunku do walut głównych. Dolar wciąż dominuje na rynku a silne dane z rynku pracy i wciąż “aktywny” rynek obligacji to główne czynniki wpływające na jego moc. Argumentem, który może zaburzyć tą relację pozostają rosnące w siłę akcje, które mogą wyceniać to, czego jeszcze nie uwzględniamy – ożywienie. Dobre dane dot. tempa szczepień oraz ilości osób zaszczepionych mogą pozytywnie wpływać na osłabienie USD na szerokim rynku. W najbliższym czasie oczekiwałabym krótkoterminowego odbicia “antydolarowego”. Stronie importowej silna waluta krajowa jest na rękę, natomiast eksport istotnie na tym cierpi. Jeżeli rynki skupią się na powracającym ożywieniu w “małym kryzysie” dolar może nieco odpuścić. 

Powyższa analiza nie jest w żadnym stopniu rekomendacją inwestycyjną i stanowi wyłącznie prywatną opinię jej twórców.