Walutowa analiza Trefix 8 marca 2021

Krótkoterminowe trendy związane z rynkiem dolara sprawdziły się. W ubiegłej analizie pisaliśmy o takiej możliwości z racji wysokich rentowności obligacji amerykańskich. W gwoli przypomnienia cytuję: ”Patrząc przez pryzmat rynku obligacji najbliższe dni mogą należeć do dolara, co obserwowaliśmy w ubiegłym tygodniu. Nastroje oparte na zwiększonej awersji do ryzyka mogą podtrzymać aprecjacyjny trend na USD”. Czy coś w związku z tym może się zmienić? Generalnie tak. Walkę z wysokimi rentownościami w ciekawy sposób (i najprostszy możliwy) rozgrywa np. Bank Centralny Australii. Może ona dać dobry przykład pozostałym instytucjom odpowiedzialnym za politykę fiskalną i monetarną. Zanim jednak przejdziemy do krótkiego opisu tych działań warto powiedzieć, dlaczego wysokie rentowności rynku obligacji, negatywnie wpływają na waluty egzotyczne i podnoszą aprecjację USD wobec większości innych walut. 

Australijska metoda lekiem dla rynku długu w USA?

Zacznijmy może od szybkiego przypomnienia, dlaczego papiery dłużne zyskują na zainteresowaniu? Przede wszystkim odbija się w nich globalna niepewność – ryzyko. Drugą sytuacją (równie bliskoznaczną) jest zrówanianie zwortu z inwestycji w obligacje ze zwrotem z bardziej ryzykownego rynku akcyjnego. Zarówno pierwsza jak i druga sytuacja mówi nam o zwiększonej awersji do ryzyka. Przy rosnących rentownością obligacji maleje ich cena, z racji tego, że inwestorzy wyprzedają stary kupon na poczet przyszłych papierów dłużnych, których rentowność będzie wyższa niż obecnych. Co może zrobić bank, by zapobiec takim migracjom? Może zrobić dokładnie to co bank centralny w Australii, czyli zacząć skupować obligacje. 

Moc Powella na wyczerpaniu 

W ubiegłym tygodniu w kalendarzu makroekonomicznym mieliśmy przede wszystkim przemówienie Powella. Szeroki rynek zakładał, iż wypowie się on w taki sposób, który powstrzyma rosnące rentowności. Do “interwencji słownej” jednak nie doszło i choć szef Rezerwy Federalnej starał się jak mógł, nie powstrzymał rynkowych zapędów. Skąd w ogóle pojawił się wzrostowy trend na rynku długu? Cóż w dużej mierze pochodzi on z oczekiwań inflacyjnych. Inwestorzy zakładają, że inflacja będzie istotnie wyższa (wielkość inflacji to wielkość, którą inwestor musi odjąć od zwrotu ze swojej inwestycji, by wiedzieć ile realnie udało mu się go uzyskać). Karzą zatem płacić sobie więcej za pożyczone pieniądze. Wbrew pozorom zwiększone ryzyko inflacyjne pojawia się na polu zbliżającego się ożywienia. To właśnie tak wyczekiwane przez inwestorów ożywienie będzie powodem wzrostu realnej inflacji w gospodarce. Co bank centralny może zrobić, by ściągnąć z rynku tani pieniądz, który sam tam wpompował. Dokładnie to, co zrobiła bank centralny Australii czyli zaczął skupować sprzedawane przez inwestorów obligacje. Plusem takiego działania jest istotne obniżenie ich rentowności poprzez podniesienie ich cen (popyt/kupno wpływa na wzrost ceny obligacji i zmniejsza ich rentowności). Ograniczona ilość papierów dłużnych pozwala na orientacyjną ocenę ile bank musi skupić, by znacząco ostudzić rentowności. RBA (Bank Centralny Australii) zmniejszył je swoją interwencją o 30 pkt bazowych. 

Czy tą drogą mógłby ruszyć FED? Generalnie tak. Rozwiązanie to działa na zasadzie wilk syty i owca cała. Banki Centralne mają świadomość, że obecne wzrosty na ryzykownych aktywach (głównie akcjach) wykreowały za pomocą prowadzonej polityki fiskalnej (niskich stóp procentowych czyli takich kredytów i pakietach pomocowych). Działanie mające na celu skup obligacji, nie studzi dobrych nastrojów starają się ignorować ryzyko inflacyjne poprzez “techniczne” działania, takie jak skup. Generalnie takie działania raczej będą podtrzymywać optymizm na rynkach niż go dusić. No dobrze a co na to wszystko dane? Oprócz przemówienia Powella mieliśmy sporą ilość danych makroekonomicznych. 

Najważniejsze odczyty pochodziły między innymi z rynku pracy, na który Rezerwa Federalna zawraca bardzo dużo uwagi (przynajmniej w teorii).  Większość odczytów była zgodna z oczekiwaniami rynku. Na szczególną uwagę w tym temacie zasługuje zatrudnienie z sektora pozarolniczego, które zaskoczyło pozytywnie. Dotychczas było tak, że dobre dane były złe dla rynku i tak też było tym razem. Lepsze odczyty zmniejszają szansę na dalsze wsparcie fiskalne (oznaczają, iż gospodarka wraca na poprzednie, przed pandemiczne tory), co rynek akcyjny zwykle odreagowuje spadkami. Nie trudno się zatem domyślać, że dobre dane o zatrudnieniu w tym sektorze istotnie wsparły USD. Krótkoterminowo jednak warto mieć na uwadze inwestorów, których celem jest wykorzystanie korekty na rynkach do zajęcia długich pozycji. Zatem faktyczną i zdrową reakcję szerokiego rynku możemy zaobserwować dopiero, gdy opadnie przysłowiowy kurz. 

Powell w dużej mierze po macoszemu potraktował rolę rosnących rentowności we wpływie na rynek i nastroje inwestorów. Można zatem powiedzieć, że na własne życzenie spowodował ich dalszy wzrost. Bez wątpienia trzeba mieć na uwadze awersję do ryzyka, która szczególnie mocno uwypukliła się w ubiegłym tygodniu. Dolar był najwyżej notowaną walutą z całego koszyka G10. 

Dolar i Euro w najbliższych dniach

Co może zatem pójść nie tak? Duże pole do “popisu” ma pakiet fiskalny na kwotę 1,9 biliona dolarów. Generalnie został on wstępnie przegłosowany. Wprowadzono jednak pewne zmiany dotyczące podniesienia płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę i liczby osób, które będą kwalifikować do pomocy. Demokraci głosowali za tym projektem (poprawką) natomiast Republikanie byli przeciw. Rozmowy zatem nadal będą się toczyć. Janet Yellen powiedziała natomiast, że powrót gospodarki do przed pandemicznego stanu może potrwać nawet dwa lata i są to bardzo optymistyczne prognozy. Biorąc pod uwagę powracający jak bumerang temat pakietu podwyższa ryzyko przynajmniej krótkoterminowego odwrócenia obecnego na rynkach dolarowego trendu wzrostowego. Część inwestorów z pewnością wykorzysta obecną korektę do kupna po lepszych cenach. Eksporterzy i importerzy powinni mieć na uwadze te krótkoterminowe tendencje. Dolar może przynajmniej chwilowo tracić z czysto “mechanicznych” względów, choć fundamentalnie może być nadal w aprecjacji. Banki Centralne mogą reagować w sposób zbliżony do tego, jak postąpił bank centralny Australii. Jakiekolwiek informacje o interwencji (kontroli krzywej dochodowości) na rynku obligacji wpłyną negatywnie na USD. Istotne w tym wszystkim będą odczyty makroekonomiczne głównie ze strefy Euro, które czekają nas w następnym tygodniu. Mowa przede wszystkim o danych z przemysłu i usług z Niemiec i UE oraz odczytów inflacyjnych z USA. Jeżeli okażą się na przyzwoitym poziomie trend dolarowy może się odwrócić na korzyść pozostałych walut. 

Powyższa analiza nie jest w żadnym przypadku rekomendacją inwestycyjną i stanowi wyłącznie prywatną opinię jej twórców.